Personal shopper.
To osoba, która pomaga w zakupach. Słyszałem, że spędza dużo czasu na rozmowy ze swoim klientem. W ten sposób poznaje jego charakter, osobowość, duszę... Po kawie, ciastkach i pogaduszkach, "osobisty zakupowicz" wybiera się z klientem na zakupy. Doradza mu, który fason wybrać, jakie kolory pasują do jego karnacji oraz czego lepiej nie kupować. Odpowiedzialność, jaka ciąży na styliście jest ogromna, tak samo jak jego wynagrodzenie.
Długa historia...
Długa historia...
Wszystko zaczęło się od wiadomości tekstowej od Pani K.
- "Za drogie!"
- "Nie kupuj tego!"
- "Popatrz na cenę!"
Ponieważ K. radziła sobie wyśmienicie, postarałem się o to, by nie wydała za dużo pieniędzy. Tym prostym sposobem rozwiewałem wątpliwości. Jeśli nie była pewna czy wziąć sweter, to chyba go nie potrzebowała.
W niektórych przypadkach zamaist personal shopper'a, lepiej byłoby zatrudnić mnie, jako personal savera. Mężczyźni najlepiej nadawaliby się do tej roboty. My zawsze wiemy czego potrzebujemy i ile pieniędzy musimy na to wydać.
Dzięki mnie Pani K. kupiła kilka ładnych szmatek. Gdy chciała wrócić do sklepu po bluzkę, którą odłożyła, użyłem siły fizycznej i wyciągnąłem ją ze sklepu. W nagrodę za zakupową pomoc, dostałem cheeseburger'a z serem, wróciłem do domu i poszedłem spać.
- "Idziesz ze mną na zakupy?
Potrzebuję jakiś koszulek.
Ewentualnie jakąś spódnicę lub sukienkę.
Do tego naszyjnik, buty na wiosnę...
Jeszcze musimy zobaczyć lokówki!"
Jeszcze musimy zobaczyć lokówki!"
Oczywiście zgodziłem się.
fot. saczes
Historii część właściwa.
Nieprzespana noc, śniadanie o 14:00. Nadszedł czas zakupów.
Jako profesjonalny personal shopper, zdążyłem bardzo dobrze poznać Panią K. Kilkuletnie badanie jej potrzeb materialnych, pozwoliło mi opracować plan działań. K. zgarniała ciuchy do przebieralni, a ja co jakiś czas przyglądałem się cenom: - "Za drogie!"
- "Nie kupuj tego!"
- "Popatrz na cenę!"
Ponieważ K. radziła sobie wyśmienicie, postarałem się o to, by nie wydała za dużo pieniędzy. Tym prostym sposobem rozwiewałem wątpliwości. Jeśli nie była pewna czy wziąć sweter, to chyba go nie potrzebowała.
fot. saczes |
fot. saczes |
W niektórych przypadkach zamaist personal shopper'a, lepiej byłoby zatrudnić mnie, jako personal savera. Mężczyźni najlepiej nadawaliby się do tej roboty. My zawsze wiemy czego potrzebujemy i ile pieniędzy musimy na to wydać.
Dzięki mnie Pani K. kupiła kilka ładnych szmatek. Gdy chciała wrócić do sklepu po bluzkę, którą odłożyła, użyłem siły fizycznej i wyciągnąłem ją ze sklepu. W nagrodę za zakupową pomoc, dostałem cheeseburger'a z serem, wróciłem do domu i poszedłem spać.
fot. saczes
THE END
Saczes.
Idziesz jutro ze mną kupić koszulkę w Housie ? Powstrzymasz mnie przed kupieniem dwóch ;3
OdpowiedzUsuńŚwietną Panna K. ma kurtkę! Zapytaj jej skąd i daj mi odpowiedź <3 Plisss
OdpowiedzUsuńA ta czarna koszula? Co to za sklep? Zajebista jest!
widać, że koszula jest mierzona w pull&bear ;p
UsuńZ daru dla powodzian.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że zakupy udane ;)
OdpowiedzUsuńwww.tomaszrepeta.blogspot.com
Według mnie aktualnie najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuń